🗻 Bieszczady wiosenną porą


    Moja tegoroczna wędrówka w Bieszczady zakończyła się 100% sukcesem, bagażem nowych doświadczeń i mnóstwem wrażeń. Dostałem w prezencie, to na czym mi zależało, czyli komfortowe warunki do podziwiania majestatu Bieszczad w przepięknej wiosennej szacie w świetle promieni słońca. To był tylko jeden dzień i blisko 21 km drogi bliżej nieba. Na szlaku: Wołosate - Przełęcz Bukowska (1112 m n.p.m) - Rozsypaniec (1280 m n.p.m.) - Halicz (1333 m n.p.m) - Przełęcz Goprowska (1160 m n.p.m.) - Przełęcz Krygowskiego (Siodło pod Tarnicą, 1275 m n.p.m.)  - Tarnica (1346 m n.p.m.) - Wołosate.  http://www.traseo.pl/trasa/kgp-tarnica-1346-m-n-p-m


Wrażenia, są mi trochę trudne do opisania. Żaden bowiem opis ani zdjęcie, nie odda tego piękna, jakie mnie spotkało na szlaku. To magia gór, która pochłania mnie, coraz bardziej.


Pierwsze, co poczułem na szlaku, to czyste, rześkie górskie powietrze. Powietrze, jakie trudno pomylić z innym, którego każdy haust orzeźwia i dodaje energii. Powietrze to niosło również zapachy otaczającej przyrody, wpierw lasu, potem górskich łąk zwanych tu połoninami. Przez przepiękne doznania widokowe i kontakt z przyrodą, nogi niosły same. Wędrówka, choć dość wymagająca, stawała się dzięki doznaniom płynących z każdym krokiem czystą przyjemnością.


Druga rzecz, jaka mnie dotknęła na szlaku, to różnorodność mijanej przyrody, krajobrazów górskich, rodzajów nawierzchni. Było dużo błota, trawa, kamienie i skały, schody, pomosty, kładki...


Co mnie zaskoczyło, to również duże połacie śniegu powyżej 1000 m n.p.m. Inna jest tu również wiosna, na dole zielona, soczysta, czym wyżej, tym bardziej nieśmiała i przyczajona.


Były chwile zapierające dech w piersiach, jak np. widok biegnących saren obserwowany ze szczytu góry. Takie momenty - zaskakujące, zadziwiające, przyprawiały o ciary na plecach. Legenda Bieszczad, jako jednej z najdzikszych i najpiękniejszych krain naszego kraju staje się przed tobą naoczną prawdą. Każde zatrzymanie, krótki postój, to było dla mnie istne misterium przeżyć zmysłowych.


Intensywność wrażeń opadła jedynie przed samym najwyższym szczytem Bieszczad, czyli Tarnicą, aż do zejścia ze szlaku, zakłócana niestety przez wzmożony ruch innych osób, które zdecydowały się wejść tego dnia na tą górę. Nie zepsuło to jednak mojego ogólnego wrażenia i nie zubożyło aż nadto moich bieszczadzkich doznań.


To niesamowite, jak bardzo pozytywnie wpływa na człowieka kontakt z górami, jak zmienia jego postrzeganie rzeczywistości, ile dostarcza energii, mimo konieczności pokonywania często niełatwych szlaków. Wędrówka górska, to coś, co zapada w pamięć niezwykle głęboko i mocno. Mistycyzm gór, jest dla mnie niezaprzeczalny. Mówi się, że Bieszczady wciągają bez reszty -"Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady", teraz rozumiem tę radę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz