Lubię klimaty oldschoolowe, jak i taki styl w uprawianiu szeroko rozumianej aktywności w terenie. Uwielbiam wręcz klasyczne biwaki, klimat zaklęty w starym sprzęcie i wędrowanie z wykorzystywaniem starych, ale jakże wciąż skutecznych rozwiązań i technik. Kto zna choć trochę profil moich wędrówek wie, że ta klasyczna forma jest mi bliska. Jednak nie jestem całkowitym mamutem i od dawna śledzę na bieżąco, co się w "branży" dzieje i co niesie za sobą postęp. Korzystam na różnych swoich wypadach często z dobrodziejstw techniki i sprzętu tego na miarę XXI wieku. Od pół roku testuję na wędrówkach m.in. nowoczesny zegarek nazywany też smartwatchem i postaram się w kilku zdaniach napisać, na co może się on przydać w użytkowaniu z punktu widzenia pieszego i rowerowego turysty. Od razu jednak na wstępie zaznaczam, że w żaden sposób nie jest to recenzja tego zegarka, których pełno w Internecie, a tym bardziej tekst sponsorowany.
Przed kupnem tego rodzaju zegarka, lub jak niektórzy wolą "gadżetu", byłem dość sceptycznie nastawiony do tego typu urządzeń. Podstawowe pytanie brzmiało, po cholerę mi kolejny smartfon na ręku? Jednak po tym, jak okazyjnie udało mi się kupić mojego Amazfita i potestować go przez pół roku, moja opinia nie jest już tak jednoznaczna. Oczywiście trzeba powiedzieć, że jest to pewnego rodzaju gadżet, bez którego można się z pewnością obejść. Jednak w określonych okolicznościach ten gadżet może okazać się bardzo przydatny a przy tym podnieść poziom naszego bezpieczeństwa na wędrówkach.
W opisie tym pominę kwestię samych funkcji, jak wyświetlanie czasu, stoper, powiadomienia z telefonu, budzik, odtwarzanie muzyki itd. co ma każdy nowoczesny zegarek a skupię na funkcjach przydatnych podczas różnych wędrówek. Pierwszą będzie wbudowany kompas.
W moim zegarku działa wyśmienicie i nie muszę pisać, jak przyjemne jest jego użytkowanie, kiedy ma się go przypiętego cały czas na ręku. Drugą funkcją jest wbudowany barometr, który przydaje się zwłaszcza na górskich wędrówkach, pozwalając odczytać nasza prawidłową aktualną wysokość oraz wskazując poziom ciśnienia i czy w związku z tym można będzie spodziewać się zmiany pogody. Trzecia przydatna funkcja na szlakach i poza nimi to wbudowany odbiornik GPS. Już sam fakt posiadania nawigacji satelitarnej w tak małym urządzeniu jeszcze 15 lat temu byłoby czymś z gatunku science-fiction. Co umożliwia wbudowany GPS w zegarek? Prościej i zwięźlej będzie jak wymienię w punktach.
1. Mamy możliwość uzyskania swoich współrzędnych geograficznych w każdej chwili. Przydaje się to podczas korzystania z tradycyjnej mapy i np. w razie zgubienia w terenie.
2. Umożliwia zapisanie w dowolnej chwili w pamięci punktu (współrzędnych) np. naszego obozu, ciekawego obiektu na szlaku, miejsca zaparkowania samochodu itd. Co to daje? Oprócz tego, że znamy współrzędne, możemy nawigować na zegarku na ten punkt, który jeśli jest aktywowany, jest widoczny na tarczy zegarka a także nasze położenie względem niego. Jest to genialna funkcja i bardzo przydatna.
3. Dzięki GPS-owi możemy zapisać w zegarku ślad naszej wędrówki, który potem automatycznie zostaje przeniesiony na serwer i który możemy przeglądać w aplikacji na telefonie. Ślad w postaci linii jest również widoczny na zegarku. Jest też taka możliwość, że możemy nawigować po tej trasie z powrotem do miejsca startu patrząc tylko na zegarek.
4. Możemy do zegarka wgrać również stworzony przez nas track w domu i też według niego nawigować korzystając tylko z zegarka.
Ktoś zaraz powie, no tak fajne, ale po co mi to, jak mogę korzystać z tych samych funkcji w telefonie, który mam w kieszeni? I wiecie co? Też tak bym kiedyś powiedział, ale ile razy chce się Wam wyciągać telefon z kieszeni i iść z nim w ręku przez dłuższą chwilę lub odpalać kilka aplikacji jadąc na rowerze? Mając to wszystko w zegarku, wystarczy wyciągnąć rękę i spojrzeć, kliknąć dwa razy i już. Jest to po prostu arcy wygodne i szybkie.
No właśnie użytkowanie, korzystanie z tych funkcji jest mega wygodne i szybkie, ale i bardzo intuicyjnie i nie wymaga zatrzymywania się podczas wędrówki. Ponadto dla mnie cechą mojego zegarka nie do przecenienia jest to, że jego ekran jest cały czas widoczny póki pada na niego światło. Jeśli jest mniej światła lub jest ciemno to z kolei automatycznie dopasowuje się jego podświetlenie. To dzięki specjalnej technologii ekranu. Zegarka nie trzeba wybudzać co chwilę, jak telefon, treść ekranu widoczna jest cały czas. Zegarek zastąpił mi dlatego funkcję licznika rowerowego. Jego wskazania są dokładne, a dane więcej niż wystarczające i zawsze zapisane po przebytej trasie. Włączając zapisywanie trasy wycieczki, mamy podgląd na szereg danych i wykresów w zależności od wybranego trybu aktywności, czy jest to spacer, górska wędrówka, czy jazda rowerem itd.
Mi z racji, że nie jestem sportowcem, połowa tych danych jest zbędna, ale mogę również ustawić tak dany tryb, aby wyświetlał mi tylko te dane, które chcę, pomijając inne. Zazwyczaj jest to czas trwania, odległość, prędkość, średnia prędkość, wysokość i tętno (dla informacji czy aby zaraz nie grozi mi zawał i lepiej zatrzymać się na trzy oddechy).
No dobra, ale co z baterią? Co mi po tych funkcjach, jak po kilku godzinach nie mogę z nich korzystać, bo bateria jest rozładowana. No właśnie nie jest tak źle. Jeżeli nie korzystam z funkcji GPS to zegarek bez ładowania wytrzymuje 5-6 dni. Jeżeli używam modułu GPS i np. nagrywam cały czas swoją aktywność, to bateria w moim zegarku wystarcza na dwa długie dni wędrówki. Jeśli dodam, że w zegarku jest malutka bateria, którą z powerbanku powiedzmy 5000 mAh pojemności mogę ładować ją przez miesiąc, to energia nie jest problemem. Dwa pełne dni wystarczą zresztą, aby dojechać do jakiegoś gniazdka.
Podsumowując, smartwatch z dobrze funkcjonującym modułem GPS i kompasem, to świetny pomocnik podczas wszelakich wędrówek. Korzystam i doceniam wygodę i funkcje, które zapewnia.
Namówiłeś.
OdpowiedzUsuń