Na Białorusi obowiązuje rubel białoruski. W 2016 r. po największej w historii denominacji nominały straciły cztery zera i tym samym Białoruś przestała być krajem milionerów. Do obiegu weszły nowe banknoty oraz dodatkowo monety, których wcześniej nie było. Przed denominacją zapłacić za coś np. w sklepie to był horror. Dawałeś jeden banknot w kasie o dużym nominale a dostawałeś jako resztę plik banknotów. Nie powiem fajnie było mieć wypchany po brzegi portfel sianem, tylko że wartość tego pliku była niestety żadna, a do tego, kiedy rozmieniło się więcej grubszych banknotów, bez jakiegoś opracowanego systemu segregowania tych banknotów w portfelu, zapłacenie za coś dla cudzoziemca było katorgą. Białorusini jednak mieli to już tak opanowane, że nie sprawiało im to problemu, do tego od razu umieli daną kwotę przeliczyć w pamięci na dolary, czy złotówki, dla mnie to była jakaś fantazja, ale może humaniści tak po prostu mają. Choć i u nas pamiętam jeszcze te „miliony” za dzieciaka i jakoś człowiek to ogarniał, dlatego to pewnie kwestia przyzwyczajenia. Dziś na Białorusi mamy banknoty w nominałach 5, 10, 20, 50, 100, 200 oraz 500 rubli. Monety natomiast w nominałach 1, 2, 5, 10, 20 i 50 kopiejek oraz dodatkowo 1 i 2 ruble. Na marginesie, te ostatnie przypominają monety euro a 2 ruble to taka nasza powiększona 2 złotówka. Wartość rubla w PLN to ok. 2 zł (obecnie ok. 1.80-1,90). Po denominacji ceny miały nie skoczyć do góry wedle zapewnień władz, jednak rozmawiając z Białorusinami, niestety się to nie udało. Ceny wzrosły na wszystko, zarówno na artykuły pierwszej potrzeby, spożywcze, ale i usługi, opłaty (które i tak są o wiele niższe niż u nas) itd. Średnia zarobków jaką się podaje w statystykach na Białorusi wynosi 360-370 dolarów. Jednak w realnym życiu np. taka ekspedientka w sklepie na państwowej posadzie zarabia ok. 150 dolarów. Tu warto wspomnieć, że ceny w sklepach na Białorusi są porównywalne z naszymi, a w wielu przypadkach nawet wyższe. Do tego stopnia, że opłaca im się wyrobić wizę i przyjeżdżać do Polski na zakupy. Osobiście muszę potwierdzić, że na Białorusi ceny są wysokie. Wymieniając np. 50-100 zł tak naprawdę bardzo szybko to wydamy i właściwie nic takiego nie kupimy. Na przykład na Ukrainie wymieniając lekko ponad 200 zł na ubiegłoroczną wyprawę na Ukrainę, pieniędzy starczyło mi na 8 dni a jeszcze na koniec musiałem jakieś zakupy do Polski zrobić, aby wydać, co zostało w portfelu. Na Białorusi starczyłoby mi to na bardzo skromne dzienne racje żywieniowe, o piwie i innych tego typu „luksusach” musiałbym zapomnieć. Ich sytuację ratują niższe opłaty za mieszkanie, media, komunikację itd., choć i te stale rosną. Mimo to i tak podziwiam ich kreatywność życia, że za tak śmieszne często pieniądze potrafią przeżyć, i potrafią dorobić do pensji na wiele sposobów. Oczywiście na Białorusi nie brakuje bogatych ludzi, jednak rozwarstwienie jest naprawdę zauważalne. Prócz dużych ośrodków miejskich nie ma praktycznie klasy średniej. Jednak dogłębnie nie studiowałem tego aspektu i zainteresowanych odsyłam do poszukiwań w Internecie, tu skupiam się na moich odczuciach, jako niezamożnego turysty z Polski. Wracając do samego rubla, po denominacji płaci się podobnie jak u nas, są banknoty, są monety. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że szczególnie w małych wiejskich sklepikach możecie zamiast np. 1 lub 2 kopiejek dostać cukierka, lub pudełko zapałek. Podobny zwyczaj spotkałem na Ukrainie. Jeśli chodzi natomiast o płatność kartą to w miastach nie ma z tym też problemu, są normalnie jak u nas terminale płatnicze i w zależności od konta, za przewalutowanie przy niewielkich sumach płaci się grosze. Kilka razy płaciłem kartą i na wyciągu potem miałem opłatę w wysokości 1-4 zł. Jednak warto przed wyjazdem upewnić się, jak to wygląda w przypadku swojego konta i swojej karty. Jeżeli chodzi o wymianę pieniędzy, przy nie dużych kwotach nie ma co się bawić w dolary, złotówki wymienimy wszędzie, nie ma z tym problemów. Przy wymianie jednak zawsze skrupulatnie sprawdzają banknoty, więc trzeba uważać, czy przypadkiem nie mamy jakiegoś mocno styranego, bo mogą nam go nie chcieć zwyczajnie wymienić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz