Ni ma jak Lwów…


   Nie było do tej pory takiego miasta w mojej wędrówkowej przygodzie, które urzekłoby mnie od pierwszego wejrzenia. To były niesamowite cztery dni, które dostarczyły mi tyle pozytywnych emocji, że trudno to nawet wyrazić słowami. Nie lubię z natury dużych miast. Lwów jednak wyłamuje się z tego trendu. Teraz rozumiem, dlaczego dla wielu jest to najpiękniejsze miasto na świecie i nie ma drugiego takiego samego. Miasto już na wstępie poraża swoim rozmachem, wielobarwnością, uderza we wszystkie zmysły z zaskoczenia, a emocje aż do końca pobytu nie gasną. Mimo często mocno turystycznego klimatu, za jakim nie przepadam, to kompletnie mi to nie przeszkadzało. Właśnie, odbiór w Lwowie różnych rzeczy jest jakiś zupełnie inny, niepowtarzalny, czy to sztuka, ludzie, czy np. zgiełk ulicy, kiedy pojazdy dudnią po brukowanych ulicach, a stare tramwaje dzwonią w cieniu zabytkowych kamienic, to nie jest już zwyczajny wielkomiejski hałas. Lwów zawieszony w jakiejś nieopisanej przestrzeni między wschodem i zachodem, przeszłością i teraźniejszością, łączy wszystko to, co lubię, a co ważniejsze potrafi mnie zaskakiwać co i rusz czymś innym, a nie jest to w moim przypadku takie łatwe. Może dlatego, że kresy mam we krwi, może to moje uwielbienie dla nich sprawia, że nie może być inaczej, fakt jest jednak taki, że chyba „Ni ma jak Lwów…” . To były tylko cztery dni, ale starałem się wykorzystać jak najbardziej potrafię każdą chwilę spędzoną w tym mieście, aby móc, choć w minimalny sposób poczuć ducha tego miasta i myślę, że mi się to udało. Wiem, że na pewno tu jeszcze wrócę i już dziś tęsknię…
Postaram się w kolejnych wpisach opowiedzieć i pokazać najciekawsze poznane miejsca podczas mojej wędrówki, wspomnieć o różnych „smaczkach”, ciekawostkach oraz podać cenne wskazówki dotyczące samego pobytu we Lwowie, zapraszam do obserwowania i lektury :)


"Niech inni se jadą gdzie mogą gdzie chcą
do Wiednia Paryża Londynu
A ja się ze Lwowa nie ruszę za próg
ta mamciu ta skarz mnie Bóg
Bo gdzie jeszcze ludziom
Tak dobrze jak tu?
Tylko we Lwowie!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz