„Dieduszka Morozow, pojawit!” (Dziadku Mróz wyjdź do nas!) – tak krzyczą dzieci, które setkami przyjeżdżają niemal codziennie do siedziby Dziadka Mroza (odpowiednika naszego św. Mikołaja) położonej głęboko w białoruskiej części Puszczy Białowieskiej. Dziadek Mróz czeka, dzieci krzyczą jeszcze głośniej „Dieduszka Morozow, pojawit!!”, nic. Dzieci krzyczą jeszcze głośniej „Dieduszka Morozow, pojawit!!!”, w końcu skrzypią drzwi i Dieduszka wychodzi z swoją wnuczką Śnieżynką i wita wszystkie rozradowane dzieci. Tak to widziałem na filmie… Więc Ekhm postanowiłem też spróbować. Podjeżdżam pod masywną bramę do siedziby Dziadka strzeżoną przez dwóch rycerzy - Dąb Dębowicz i Wiąz Wiązowicz, ku mojej uciesze otwarte! Wchodzę…. a tu istna bajka, drewniane rzeźby baśniowych postaci, domek Dziadka, domek Śnieżynki i skarbnica w której znajdują się podobno prezenty i listy od dzieci, jest jeszcze m.in. most życzeń – ponoć ile kroków na nim się zrobi tyle marzeń się spełni, ale musiałbym do rana dreptać! – odpuściłem. Ale zaraz zaraz, jak to? gorąc, 30 stopni w cieniu, jak Dziadek Mróz??? A no Dziadek urzęduje tu i przyjmuje gości cały rok! Na placu przed domkiem jacyś ludzie przybijają nowe deski tworzące kładkę po posiadłości, a koło domku Dziadka chodzi w brudnym fartuchu z konewką w ręku jakaś tęga pani, to chyba nie jego wnuczka śnieżynka??? Na zdjęciu była jakaś niemal miss Belarus! A zresztą gdzie siedmiu krasnoludków pomocników ja się pytam?? Nieśmiało podchodzę do drzwi i cicho mówię „Dieduszka Morozow, pojawit!” – nic. Mówię troszkę głośniej, „Dieduszka Morozow, pojawit!”- nic, w końcu tęga pani podchodzi i głośno mówi, „pan! Dieduszka oddychajet, nie kriczat (dziadek odpoczywa, nie krzycz pan). Ech… I czar prysł. Okazuje się, że dziś „Dieduszka ma wychodne” (wolne) i trwa remont posiadłości, na terenie sami pracownicy, wszystko pootwierane, trwają przygotowania na sezon letni, zimowy już się skończył. Rocznie przyjeżdża do Dziadka Mroza nawet 100 tys. osób! To się nie dziwię, że dziadek musi mieć czasem „wychodne”. Plus mojej wizyty był taki, że mogłem bez biletu wejść na teren posiadłości Dziadka, ale już spotkać się z nim nie udało...
Tak już całkiem na poważnie, trochę to komercyjna szopka wiadomo, widać na każdym kroku nastawienie „na biznes”, drogie bilety, sklepik z pamiątkami, stołówka, miejsce pod pikniki (ogromne!!!), atrakcje dla dzieci, naprawdę mnóstwo tego. Jednak dla maluchów myślę, może to być duża frajda, bo siedziba Dziadka i wszystko wokół stworzone na potrzeby tej atrakcji zabiera milusińskich w bajkowy świat z ruskich baśni, który tutaj mogą zobaczyć na własne oczy. Dla dorosłych to oczywiście jedynie „ciekawostka”.
PS Tak to wygląda zazwyczaj ;) https://www.youtube.com/watch?v=OTiRxRcgakQ&t=19s
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz