Cmentarz Obrońców Lwowa



   Są takie miejsca, które aby zrozumieć trzeba je po prostu odwiedzić. Nie wystarczy lektura, zdjęcie, film, czy cokolwiek innego. Takim miejscem jest właśnie Cmentarz Orląt Lwowskich we Lwowie. Cmentarz, który przechodził różne koleje losu w tym i te najbardziej smutne, kiedy przez władze sowiecie został zniszczony, bezczeszczony, chęcią wymazania pamięci, posłużono się w tym celu nawet czołgami i artylerią. To tylko dzięki uporowi, usilnym staraniom Polonii, lwowiaków polskiego pochodzenia udało się przywrócić temu miejscu należyty szacunek i właściwą formę upamiętnienia. Cmentarz w zasadzie został całkowicie zrekonstruowany, choć trwało to kilkanaście lat, ciągle trwały negocjacje, zawieszanie prac, wznawianie. Ale nie o tym chciałem, bo wiedzę o losach tego cmentarza znajdziecie bez problemu sami. Ja wolę skupić się dziś na kilku słowach opisujących moje osobiste wrażenia. Poraziła mnie osobiście przed wszystkim ilość grobów, w których spoczywa blisko 3000 osób poległych w bitwie o Lwów (439 osób) oraz walkach o Małopolskę Wschodnią w latach 1918-20 oraz w późniejszym czasie. Patrząc na tabliczki lat 12, lat 14, lat 15, lat 16 itd. człowieka po prostu zdumiewa, że to były przecież jeszcze dzieci. Jak wyczytałem 2640 osób pochowanych na tym cmentarzu nie przekroczyło 25 roku życia, 120 z nich było uczniami, a 76 studentami wyższych uczelni. Najmłodszy pochowany tu Obrońca Lwowa miał zaledwie 9 lat. To naprawdę poraża i daje dużo do myślenia. Patrząc na te rzędy grobów, biało czerwone wstążki, flagi, ta cisza, to dość osobliwe przeżycie, które naprawdę zapada w pamięć. Niezależnie od tego jak głęboki jest Twój patriotyzm, uwierz to miejsce pobudza naprawdę czułe struny, czuję się tu jakąś dumę narodową wymieszaną ze smutkiem. Miejsce jest niezwykle symboliczne dla naszej historii i kiedy znajduje się dodatkowo poza naszymi granicami nabiera dziś jakby automatycznie jeszcze wyższej rangi. Stojąc tak chwilę pogrążony w zadumie, uświadomiłem sobie, że jesteśmy jako naród naprawdę silni, dumni, uparci, mający wszystkie atrybuty i cechy, dzięki którym nasza państwowość tyle wieków przetrwała mimo wielu nieszczęść i często własnych zaniechań. Szkoda jednak, że korzystamy z tych atrybutów tylko w obliczu zagrożenia, a nie na co dzień. Kiedy uświadamiasz sobie, że to z tego cmentarza zabrano ciało nieznanego żołnierza, który spoczywa obecnie w Warszawie na obecnym Placu Defilad, najbardziej symbolicznym miejscu, gdzie odbywają się wszystkie najważniejsze święta narodowe, to uzmysławiasz sobie, jak ważna była to krew dla naszych przodków okresu II RP, a poznając historię rozumiesz, dlaczego Cmentarz Orląt nadal jest dla Polaków wciąż takim ważnym miejscem.

Piłsudski kiedyś powiedział: „Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości”. Wierzę, że my wszyscy niezależnie od poglądów szanujemy tą przeszłość, bo bez wielu wydarzeń z tej przyszłości nie byłoby tego, co mamy dziś, a uważam, że mamy naprawdę wiele, a przynajmniej ma moje pokolenie. Kończę ten mój przydługi wpis z myślą, że cieszę się, że tu byłem akurat w 100 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz