Biel po horyzont, śnieżna zadymka, kontrastowa zimowa osnowa przyrody, delikatne szczypanie mrozu w policzki i te poczucie, że każda zmiana pory roku, tak jak każda zmiana w naszym życiu sprawia, że świat staje się dla nas zupełnie nowy, fascynujący i czekający na odkrycie. Nie sądziłem, że w tym roku tak szybko tego doświadczę. Nie pamiętam już kiedy w grudniu śnieg leżał dłużej niż jeden dzień. Choć prognozy zapowiadały opady śniegu, ale jest jak wiadomo tak, że póki nie zobaczysz, to nie uwierzysz. Wstajesz rano, spoglądasz za okno a tam biało. Nie mogłem zmarnować takiej okazji. Mimo, że śniegowa zawierucha nie zachęcała do wyjścia z domu, to nie było wariantu "b". Choćby kawałeczek, choćby godzinkę, spróbować tego zimowego wędrowania o którym już zdążyłem zupełnie zapomnieć. Niedzielnym przedpołudniem ruszam więc do lasu po małą dawkę zimowej przygody. Z każdą minutą marszu, śniegu jest coraz więcej, przecieram w dziewiczym rejsie biały szlak.
Jak to miło jest znów zostawiać odciśnięte za sobą swoje ślady, to pobudza zawsze moją wyobraźnię. Wiatr w otwartym polu wzmaga się i napędza coraz więcej śniegu wprost na mnie, muszę przymykać oczy i nasunąć kaptur na głowę. W końcu kiedy osiągam linię lasu i wchodzę do niego, czuję nagle tą wyjątkową zimową magię w przyrodzie. Krajobraz widziany setki razy, zupełnie inny, prawie nie do poznania. Gdyby nie nurt leśnej rzeczki nie rozpoznałbym go wcale. Od razu dostrzegam niestety zniszczoną bobrową tamę na rzece o której pisałem miesiąc temu, tak to przynajmniej wygląda.
Nie ma już szumiącego ładnie bobrowego wodospadu, a rzeka płynie zwyczajnym spokojnym nurtem, na razie nie czuła na ten lekki mróz. Tylko wody jest jakby trochę więcej. Przystanąłem na chwilę, wiatr między drzewami trochę zelżał. Spoglądam na tego wijącego się węża przede mną wśród bieli. Jest pięknie i po prostu inaczej.
Ruszam dalej, zapuszczam się głębiej w leśne ostępy, dookoła sosnowy bór, którego igliwie przykrywa warstwa śniegu. Puch pokrył też gałęzie i suche liście, które nie zdążyły opaść na ziemię, ich wyblakła żółć ładnie kontrastuje z bielą. Horyzont przede mną zasłania teraz znów biała kurtynka, spoglądam przed siebie przysłaniając ręką oczy i widzę trochę mroczny, baśniowy klimat zimowego lasu.
Taką zimę chciałbym mieć na dłuższą chwilę, aby móc się nią w pełni nacieszyć, jak innymi porami roku. Na tym dziś skończę, zostawiając Waszej wyobraźni, świst wiatru wokół drzew, delikatny szmer spadającego zmarzniętego śniegu i wszechogarniającą dziewiczą biel rozkładającą się miarowo wokół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz