Takie zdjęcie przyrody, można zrobić każdym aparatem
Liczna sarnia rodzina, niestety tu objawiają się ograniczenia mojego podstawowego aparatu - brak wystarczającego zbliżenia
Mój obecny aparat zapewnia mi w turystce w zasadzie większość moich potrzeb, to jednak nie ma rzeczy jak wiemy na tyle uniwersalnych, żeby coś było do wszystkiego. Do fotografowania krajobrazów, przyrody w skali mikro, czy ogólnie świata roślin mam wystarczające zabezpieczenie techniczne, to już w przypadku chęci uwieczniania świata fauny pojawiają się znaczne ograniczenia. Chcąc sfotografować jakiegoś zwierzaka, musiałem często obejść się smakiem i to nie raz czy dwa niestety.
Stado dzikich żubrów w Puszczy Białowieskiej, niestety znów zabrakło możliwości zbliżenia kadru...
Choć udało mi się czasem coś zarejestrować, to jednak ograniczenia aparatu sprawiały, że musiałem iść zawsze na jakiś kompromis a efekt końcowy był często daleki od moich oczekiwań. Chcąc uwiecznić dziką sarnę, dzikiego jelenia czy łosia, trzeba mieć wystarczającą możliwość zbliżenia kadru. Nie da się podejść do dzikiego zwierza i pstryknąć mu po prostu zdjęcie. Zanim o tym pomyślisz już zniknie Ci z kadru. Wiele z tych niezwykłych spotkań z różnymi zwierzętami zostało tylko w mojej pamięci, nie udało mi się ich niestety uchwycić aparatem lub nie w taki sposób jaki bym chciał. Oczywiście nie jestem typem profesjonalnego fotografa przyrody, który buduje czatownie, zaczaja się na kilka godzin na jakieś zwierzę, poluje na nie z zasiadki tygodniami czy nawet miesiącami, jednak mimo wszystko dużo fajnych kadrów przeszło mi koło nosa.
Tego spotkania z młodą łanią długo nie zapomnę, patrzyła dobrą minutę w moją stronę, po czym spokojnie odeszła. Zabrakło znów zbliżenia!
Chcąc mieć w końcu większe szanse na uwiecznienie tego, co spotykam na szlakach, zacząłem myśleć o kupnie dodatkowego sprzętu. Po dość długim poszukiwaniu w końcu udało mi się znaleźć model aparatu, który byłby niezbyt drogi i zadowalający, co do jakości rejestrowanych klatek. Padło na dość popularny wśród amatorów fotografii przyrodniczej już nie tak nowy model Panasonic Lumix FZ200, którego głównym atutem jest obiektyw Leica 25-600 mm (przybliżenie x24 ) o stałej jasności 2.8 w całym zakresie. Jego minusem jest niestety mała matryca, która sprawdza się dobrze tylko przy dobrym lub zadowalającym świetle. Nie jest też tak plastyczna, jak w moim Fuji. Panasonic nadrabia ograniczenia matrycy przez niespotykaną w tego typie aparatów wspomnianą jasność szkła w całym zakresie zoomu, przez co można np. używać małych wartości ISO. W dzień, nawet pochmurny czy kiedy zapada zmierzch, ISO nie podnosi się zazwyczaj nigdy powyżej 400 w automacie, a jest to w moim odczuciu górna granica tego parametru, kiedy szum z matrycy nie psuje jeszcze zdjęć.
Panasonic Lumix DMC - FZ200
Oczywiście klasa tego aparatu nawet nie zbliża się do profesjonalnych lustrzanek z teleobiektywami, jednak nie jest to dla mnie ważne. Sprzęt za kilkadziesiąt tys. zł jest na razie poza moim zasięgiem, a i nie zajmuję się tym zawodowo, więc i jestem gotowy na pewne kompromisy. Plusem Panasonica dla moich wędrówek jest również to, że aparat jest naprawdę mały i stosunkowo lekki, a ma jednak naprawdę spore możliwości w zakresie przybliżania kadrów, a do tego ma mi głównie służyć. Choć jak zacząłem go poznawać, odkrywam, że przy odpowiednim dobraniu poszczególnych parametrów, aparat jest bardzo wszechstronny. Wciąż poznaje jego funkcje i oswajam z jego możliwościami w realnej pracy w terenie. Teraz mam nadzieję, że mój zestaw aparatów zapewni mi większe pole możliwości w uwiecznianiu otaczającej mnie fauny i flory na każdej wędrówce. Obiecuję wkrótce zademonstrować efekty :)
zerknij na NIKON P1000
OdpowiedzUsuńWow :O kosmiczny ten zoom ;) ale chyba aż takiego nie potrzebuję :D
OdpowiedzUsuń