📝Podróżnik w XXI wieku

 

   Podróżowanie, jako hobby w XXI wieku stało się dostępne praktycznie dla każdego. Dzisiaj podróżuje się dużo i wszędzie. Wpływ na tą zwiększoną aktywność turystyczną ma zapewne wiele czynników. Jednym z nich będzie na pewno trochę grubszy portfel, więcej wolnego czasu, ale przede wszystkim małe trudności w przemieszczaniu się oraz organizowaniu wyjazdów. Tanie loty, nieograniczona baza informacji w Internecie i do tego możliwość załatwienia wielu spraw związanych z podróżą bez wychodzenia z domu. Dzisiaj właściwie każdy jest w stanie zorganizować samemu nawet najbardziej egzotyczną wyprawę. Trochę czasu i pieniędzy, szybki lot i w kilka godzin jesteśmy w drugim końcu świata. Dziś daleka podróż, nawet tysiące kilometrów od domu, nie jest już niczym niezwykłym, nie sprawia w zasadzie żadnej technicznej trudności.

Pokłosiem tego stanu rzeczy jest to, że dziś podróżnik, to po prostu ktoś kto podróżuje, przemieszcza się w celach turystycznych. Nie jest to już pan w kapeluszu i znoszonej koszuli, badacz, zdobywca. Ktoś, kto przebywa poza domem rok czy kilka lat, aby zdobyć swój cel i odkryć przed światem niezwykłe miejsca. Dziś podróżnikiem może być każdy, niezależnie od doświadczenia, wiedzy i celów. Wystarczy albo dużo zapału i czasu, albo dużo pieniędzy i można odkrywać krańce ziemi. W zasadzie nie ma już rzeczy niemożliwych. Współczesny podróżnik, który zajmuje się swoją pasją zawodowo i pragnie osiągnąć wyczyn podróżniczy, aby przykuć uwagę opinii publicznej i sponsorów musi wymyślać i planować coraz bardziej odjechane projekty, bić coraz bardziej absurdalne rekordy. Skoro przeciętny Kowalski może wejść na Mont Everest, czy przejechać rowerem dookoła Ziemi itd., to co musi zrobić znany, doświadczony podróżnik, aby jego wyczyn zrobił na kimś wrażenie?.

Stąd od jakiegoś czasu duża część łowców przygód przeniosła swoje podróżnicze życie w bardziej kameralne rejony z dala od bicia rekordów oraz popularnych miejsc turystycznych i utartych szlaków. Jak zauważam, chociażby w Internecie, autorzy podróży zaczynają zmieniać swoje priorytety, przestają odwiedzać miejsca „NAJ", przestają je odhaczać w magicznym notesie. Zamieniają to na rzecz spokojnej, pozbawionej pierwiastka rywalizacji eksploracji. Nie bez przyczyny tak popularne są od kilku lat tzw. "mikrowyprawy" czy "mikroprzygody". Idea tych aktywności w wielkim skrócie zakłada, że dystans, egzotyka, spektakularność nie są cechami, które je determinują. Mikrowyprawy skupiają się na przeżyciu tych samych emocji, co na dużej wyprawie, jednak ich doświadczenie nie wymaga pokonywania dużych odległości, poświęcania ogromu czasu, ponoszenia dużego ryzyka ani potężnych kosztów. Dalsza popularyzacja tego trendu stwarza moim zdaniem w perspektywie szansę na wyjście z utartych schematów podróżniczych oraz powielania po raz enty tych samych wyczynów. Ile razy można zdobywać te same coraz bardziej zatłoczone szczyty? Ile razy można realizować te same tematy? Ile razy można robiąc to wszystko powtarzać sobie, że robi się tym coś niesamowitego i odkrywczego? Chcemy w podróży coraz częściej skupiać się na detalach, esencji, małym wycinku terenu w którym jesteśmy sami czy w małej grupie. Uciekamy od turystycznego zgiełku, jedziemy w zupełnie niekomercyjne rejony i odkrywamy, że tak naprawdę smak podróżniczej przygody możemy przeżywać wszędzie, a walory odwiedzanych miejsc, które leżą nawet niedaleko naszego domu, czy w naszej okolicy przebijają często nasze najśmielsze oczekiwania. Po prostu byliśmy tylko przekonani, że ich tu nie ma, że ich tu nie spotkamy.

Kibicuję temu, aby podróże turystyczne stawały się jeszcze bardziej świadome. Cele wybierane nie tylko dlatego, bo stać nas na ich realizację, czy dlatego, żeby powiesić sobie ładne zdjęcie na ścianie, tylko dlatego, że ich realizacja to dla nas ważna część naszego życia. Dlatego, bo podróż chcemy przeżyć, jako szansę na odkrycie wciąż nowych rzeczy, jako możliwość doświadczenia wciąż nowych wrażeń. Moim zdaniem to jest dobry kierunek dla podróżnika XXI wieku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz