Sezon 2018 Sowich Wędrówek dobiega końca, czas więc na krótkie podsumowanie. Całościowo mijający rok zaliczam do tych udanych biorąc pod uwagę to, co udało mi się zrealizować. Niedosyt czuję jedynie ze względu na niezrealizowanie dwóch największych zaplanowanych projektów, a mianowicie dwutygodniowej wyprawy rowerowej na Podole oraz pieszej wędrówki Szlakiem Orlich Gniazd z Częstochowy do Krakowa. W przypadku tej drugiej powodem była nabyta z pozoru niegroźna kontuzja, która zemściła się okrutnie i uniemożliwiła mi zrealizowanie w zaplanowanym czasie celu. Podole musiało po prostu poczekać, nie udało się pojechać z kilku nakładających się na siebie problemów.
Z całą pewnością mogę napisać, że był to jeden z najbardziej spontanicznych sezonów w historii Sowich Wędrówek. W miejsce planowanych dłuższych wypraw udało się wpleść kilka mniejszych równie ciekawych eskapad. Rok 2018 rozpocząłem od sylwestrowo-noworocznej wędrówki pieszej przez Puszczę Białowieską. Było to znakomite wejście w nowy sezon, które zmotywowało mnie do dalszych wędrówek przez całą zimę, co było dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem. Ogólnie złapanie większego bakcyla na piesze wędrówki spowodowało, że w tym roku było zdecydowanie mniej wędrówek rowerowych. Jednak specjalnie nad tym nie ubolewam, był to świadomy wybór a i uważam, że czasem dobrze od czegoś odpocząć.
Co udało mi się zrealizować z ciekawszych rzeczy? Na pewno warto wspomnieć o wędrówce przez pięć pasm górskich: Beskid Mały, Beskid Makowski, Beskid Wyspowy, Beskid Śląski oraz Gorce. Wszedłem na najwyższe szczyty tych pasm, dopisując 5 kolejnych do mojej Korony Gór Polski. Nie mniej fascynująca była wędrówka przez Półwysep Helski, pierwsza w życiu nadmorska wędrówka na większym dystansie. Miło wspominam też rowerową wędrówkę po ziemi brzeskiej na Białorusi. Wspaniałe krajobrazy, miejsca, klimat wschodu, ludzie, dzikie biwaki w białoruskiej głuszy oraz wizyta w dawnym majątku moich pradziadków, wszystko to na długo zostanie w mojej głowie. Świetnie wspominam również przygodę, jaką przeżyłem podczas odkrywania źródeł rzeki Krzny i wędrówkę jej brzegiem do Międzyrzeca Podlaskiego. Ekspedycja mimo niedalekiego zasięgu, nauczyła mnie zdecydowanie pokory. Sympatyczną przygodę przeżyłem też na wędrówce z biwakiem „Dla Niepodległej” na Szlaku Pamięci Narodowej wokół Białej Podlaskiej oraz kilku weekendowych, w tym rowerowych z biwakiem nad Bugiem oraz w innych bliższych lub dalszych okolicach. Niezmiernie cieszę się również, że udało mi się w tym roku w końcu odwiedzić kresowy Lwów. Zakochałem się w tym mieście od pierwszego wejrzenia, mimo, że z zasady nie lubię dużych miast, tak Lwów mnie naprawdę zauroczył klimatem i tym, co ma do zaoferowania przyjezdnemu. Na dłuższą lub krótszą chwilę byłem również w kilku większych polskich miastach jak Kraków, Gdańsk czy Częstochowa. Do tego wszystkiego trzeba dodać mnóstwo wypadów jednodniowych po moim regionie Południowego Podlasia, których ciężko zliczyć. Zorganizowałem też kilka wędrówek i spotkań dla Was, wspomnę chociażby o "Nocy Sów" czy "Nocnej wędrówce przy blasku ognia" oraz prelekcji o wyprawie rowerowej na Wołyń.
Suma summarum większość tych przygód była dla mnie czymś nowym. Dostarczyły mi one mnóstwa informacji i doświadczenia oraz oczywiście niezapomnianych wrażeń. Rok zakończę a jakżeby inaczej na leśnej pieszej wędrówce, aby wejść znów w nowy sezon pewnym krokiem. Nowy rok mam nadzieję, że przyniesie równie wiele ciekawych wędrówek pełnych niesamowitych przygód. Kilka pomysłów i celów już mam w głowie, ale podzielę się nimi z Wami już w 2019 roku. Dzięki za to, że byliście przez ten rok i śledziliście Sowie Wędrówki. Dzięki również wszystkim, którzy uczestniczyli w moich propozycjach. Cieszę się, że mogę Was dalej inspirować i zachęcać do spędzania wolnego czasu na wędrówkach. Do zobaczenia, usłyszenia i napisania w 2019 roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz