👣 W odwiedzinach u janowskich koni



   Stadninę koni w Janowie Podlaskim darzę szczególnym sentymentem, przecież to zaledwie kilkanaście kilometrów od mojego domu. Odkąd zacząłem swoje wędrówki, było to miejsce, które zawsze musiałem choć raz w roku odwiedzić. Unikatowe położenie wśród nadbużańskich łąk, kawał historii wpisanej w zabytkowe stajnie i przepiękny park, no i przede wszystkim one, koniki. Wspaniałe, piękne, dostojne, szlachetne araby, niezwykle przyjazne i ufne człowiekowi.

Kiedy wchodzisz na teren stadniny, czujesz w nozdrzach specyficzny zapach, twoich uszu dolatuje rżenie ze stajni, a o pełnej godzinie bicie dzwonu na wieży w stajni zegarowej. Zagłębiasz się w parkową aleję, na wybiegach przed stajniami po lewej i prawej stronie oglądasz harce i zabawy tych niesamowitych zwierząt, które można oglądać w nieskończoność i nigdy się nie nudzą. Ostatnie lata niestety nie były dobrym czasem dla tego miejsca. Afery, złe decyzje, pełno polityki, wszystko to uderzyło mocno w funkcjonowanie stadniny i żywej legendy hodowli konia arabskiego, znanej na całym świecie. Mam cichą nadzieję, że już nic bardziej popsuć się nie da i zarówno janowska marka, jak i same konie w przyszłości odbiją sobie to, co im należne i zasłużone. Tej zimowej, mroźnej niedzieli mogłem po raz kolejny poczuć ducha tego niezwykłego miejsca i zobaczyć janowskie konie w przepięknym zimowym pejzażu, to było bardzo miłe doświadczenie. W tym roku na pewno jeszcze tu wrócę.
 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz