🌳 Bagno Husinkowskie - zwiad



   Ile razy wędruję po mojej okolicy, to nie mogę się nadziwić, ile jest tu różnych osobliwości, wprost niewyczerpana studnia. Gdzie nie pojadę, gdzie nie pójdę, to zawsze spotyka mnie coś nowego i zazwyczaj  ciekawego. Wiele tego dotyczy m.in przyrody. Każdy niemal las, każda łąka i dolina rzeczna, to niewyczerpane stadium przeżyć dla moich zmysłów.


Na ostatniej wędrówce rowerowej, pojechałem na krótki zwiad nad śródleśne bagna, które nazywane są Bagnem Husinkowskim, od nazwy położonej niedaleko osady - Husinki. Spory fragment tych bagien znajduje się w dużej niecce. Obserwować je można ze szczytu skarpy, rozciąga się z niej fantastyczna panorama na bagienny leśny krajobraz.


Cały obszar bagien jest naprawdę spory, część z nich wysycha, część jest mocno nawodniona, tworzą się wręcz małe śródleśne bajorka. W miejscu gdzie jest skarpa, bagno porasta przepiękny ols. Inną ich część zakrywa roślinność trawiasta. Jest tu całkiem spora różnorodność. Miałem za mało czasu, aby móc spenetrować dokładniej tę okolicę. Jednak już nawet pobieżny zwiad, wyrobił we mnie przekonanie, że na pewno warto tu wrócić.


Niestety, nie ma tu żadnego rezerwatu przyrody, ani żadnej innej formy ochrony. Obszarem zarządzają chyba Lasy Państwowe, które - co nie jest dla mnie specjalnie dużym zaskoczeniem - uroki tego miejsca mają w głębokim poważaniu (Być może część tego obszaru jest lasem prywatnym, muszę to dokładniej zbadać ). Prowadzona jest tu typowa gospodarka leśna, jak w każdym lesie gospodarczym. Tam gdzie można wjechać autem i maszyną, dokonywana jest wycinka i trwają prace.


Dobrze tu mają się też myśliwi. Ich ambony spotkać można niemal co kilkadziesiąt metrów. Część z nich spotkałem m.in. na wspomnianej skarpie, ustawione rządkiem obok siebie. W dole znajduje się spore bajoro otoczone przez bagna, do wody z całą pewnością przychodzą wszystkie żyjące w tym lesie stworzenia. Trzeba być ostatnią kanalią, aby polować w takim miejscu. Brzydzę się ogólnie myślistwem, ale taka forma myślistwa napawa mniej szczególnym obrzydzeniem. Strzelanie do zwierząt, które przychodzą się choćby napić, to po prostu moralne dno. To niemal to samo, co strzelanie do zwierząt wypuszczonych z klatek, tuż pod lufę sztucera. Nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem tego. Jak nisko muszą moralnie upaść ci ludzie, aby zaspokoić swoje chore żądze, tu nawet kodeks myśliwego nie obowiązuje. Dno, po prostu dno. W takich chwilach wstydzę się, że przynależę do gatunku ludzkiego. Tak niesamowite miejsce o dużym potencjale przyrodniczym i krajobrazowym, bezczeszczone jest w imię pieniędzy i ludzkiej pychy. Oczywiście wszystko zgodnie z literą prawa, a jakże.



Na pewno wrócę tu na dłużej, może jeszcze przed zmasowanym atakiem insektów. Muszę koniecznie poznać lepiej te bagna. Mam tylko nadzieję, że nie dostanę przed przypadek kulki, bo z rozpoznawalnością zwierzyny, jak wiemy u myśliwych jest różnie. Mniejsze jest bowiem mimo wszystko prawdopodobieństwo, że wciągnie mnie te bagno, niż to, że myśliwy pomyli mnie z dzikiem, na które można polować w mocy obecnego zarządzania cały rok SIC!

1 komentarz: